W dniu 5 czerwca 2023 roku uczniowie klas IV i V wraz z opiekunami wyjechali na wycieczkę do Orientarium ZOO w Łodzi. Podczas spaceru między wolierami i wybiegami, zajmującymi powierzchnię 10 boisk piłkarskich, wycieczkowicze spotkali zwierzęta, pochodzące z różnych kontynentów, m.in. słonie, żyrafy pingwiny, małpki, niedźwiedzie, surykatki, lemury, krokodyle, żółwie, węże, kapibarę, zebry, różne gatunki ptaków, natomiast w podwodnym tunelu obserwowali rekiny, płaszczki i wiele innych gatunków zwierząt. Pobyt w ZOO, będąc obrazową lekcją empatii wobec przyrodzonego prawa zwierząt do wolności, z pewnością pobudził wrażliwe dusze do głębokiej refleksji nad respektowaniem odwiecznych praw natury za Monteskiuszem w dziele “O duchu praw”, niosącym przekaz, że „Istnieje tedy prarozum”, a „Przed wszystkimi tymi prawami są prawa natury”.
Ogrody zoologiczne od zarania swojego istnienia przetrzymywały egzotyczne zwierzęta w intencji zarobkowego zaspokajania uciech człowieka. Organizowano menażerie czy objazdowe zwierzyńce na pokaz.
Najstarszym istniejącym ogrodem zoologicznym jest ogród Tiergarten Schönbrunn założony w 1752 w Wiedniu. Pierwszy polski ogród zoologiczny założył w 1833 w Podhorodcach (od 1945 na Ukrainie) Stanisław Konstanty Pietruski.
Wszystkim dzikim zwierzętom dedykujemy w empatycznej więzi utwór poetycki Adama Mickiewicza "Pies i Wilk" z 1810 roku.
Jeden bardzo mizerny wilk - skóra a kości,
Myszkując po zamrozkach, kiedy w łapy dmucha,
Zdybie przypadkiem brysia Jegomości,
Bernardyńskiego karku, sędziowskiego brzucha:
Sierść na nim błyszczy niby szmelcowana,
Podgardle tłuste, zwisłe do kolana.
- "A witaj, panie kumie!! Witaj, panie brychu!
Już od lat kopy o was ni widu, ni słychu,
Wtedyś był mały kondlik - ale kto nie z postem,
Prędko zmienia figurę!
Jakże służy zdrowie?"
- "Niczego" - brysio odpowie.
I za grzeczność kiwnął chwostem.
- "Oj! oj!... niczego! - widać ze wzrostu i tuszy! -
Co to za łeb - mój Boże! choć walić obuchem -
A kark jaki! a brzuch jaki!
Brzuch! niech mnie porwą sobaki,
Jeżeli, uczciwszy uszy,
Wieprza widziałem kiedy z takim brzuchem!".
- "Żartuj zdrów, kumie wilku; lecz mówiąc bez żartu,
Jeśli chcesz, możesz sobie równie wypchać boki".
- "A to jak, kiedyś łaskaw?" -
- "Ot tak - bez odwłoki
Bory i nory oddawszy czartu
I łajdackich po polu wyrzekłszy się świstań,
Idź między ludzi - i na służbę przystań!".
- "Lecz w tej służbie co robić?" - wilk znowu zapyta.
- "Co robić? - dziecko jesteś - służba wyśmienita -
Ot jedno z drugim nic a nic!
Dziedzińca pilnować granic,
Przybycie gości szczekaniem głosić,
Na zbira warknąć, wroga potarmosić,
Panom pochlebiać ukłonem,
Sługom wachlować ogonem.
A za toż, bracie, niczego nie braknie:
Od panów, paniątek, dziewek,
Okruszyn, kostek, polewek,
Słowem, czego dusza łaknie".
Pies mówił, a wilk słuchał: uchem, gębą, nosem,
Nie stracił słówka; połknął dyskurs cały
I nad smacznej przyszłości medytując losem,
Już obiecane wietrzył specyjały!
Wtem patrzy... "A to co?"
- "Gdzie?"
- "Ot tu, na karku".
- "Eh, błazeństwo!..."
- "Cóż przecie?"
- "Oto, widzisz, troszkę
Przyczesano - bo na noc kładą mi obrożkę,
Ażebym lepiej pilnował folwarku!".
- "Czy tak? Pięknąś wiadomość schował na ostatku".
- "I cóż, wilku, nie idziesz?".
- "Co nie, to nie, bratku:
Lepszy w wolności kęsek lada jaki
Niźli w niewoli przysmaki" -
Rzekł - i drapnąwszy, co miał skoku w łapie,
Aż dotąd drapie!